środa, 14 listopada 2007

Rozdz. 5: KARAKAL I KSIĄŻĘ cz. 2

Ten step szeroki wszystkich przyzywa
łanami traw, co gną się na wietrze.
Słabnące ciała siłą odżywia
a stwory złe na prochy zetrze.
I nie ma gęstszych kwiatów kobierców !
Głębszego błękitu, niż tutaj, nieba !
Wiele miłość trzeba mieć w sercu.
A czego więcej ludziom potrzeba ?

Samotny jeździec gnał konno stepem.
Jeźdźcu, koniowi wiatr burzył grzywy,
to ankarierem, czasami stępem -
- jeden i drugi - byli szczęśliwi !
Karakal szybko przez Kotos jechał,
aby nad Monstrum zyskać dzień drogi.
Tu sprzymierzeńcem była mu rzeka.
I wreszcie wstąpił w kurhanu progi,
co skrywał króla sprzed lat tysiąca.
Imię to czas skrył przed żyjącymi...
Czuł całym ciałem, że aura gorąca
tworzy braterstwo pomiędzy nimi !
Słabły kolana, brak już oddechu,
upadł na ziemię...! Tylko w myślmowie
zew do mieszkańców wydawał stepu,
nim duszę jego wzięli bogowie !...

"Szedł tym tunelem, odgłosy kroków;
ani słońc ani gwiazd na widoku.
bez ścian sufitu - tylko podłoże...
Przecież przepaścią skończyć się może !
Dziwne klepisko - ma postać gładką...
- Czy mi pomożesz Rysico - Matko ?
Dokąd trafiłem ? Co to za światy ?
Bogom składałem zawsze obiaty ! -
płynęły słowa straconych minut...
- Pomóż mi, ojcze ! -- Tu jestem, synu. -
- Ja ślepy jestem ! -- A pragniesz widzieć ?
Mrok się rozjaśni, zagłada idzie !...
Albo swą miłość żegnasz na progu
albo skorzystasz z zaciętych wrogów !
Możesz zwyciężyć, gdy stworzysz armię
i przyjmiesz czyjeś ciosy na gardę !" -

Gdy ocknął się Karakal w kurhanie,
zadumał się nad sensem i wieścią,
lecz nie pomogło głowy łamanie -
- był poruszony snu tego treścią.
Nagle, wzrok bystry wychwycił w dali
punkt, co się zwiększał w szalonym pędzie !
Człowiek i zwierzę tak się związali.
"Obyś żer miała zawsze i wszędzie
Rysico-Matko !"... Wtem, wręcz olśnienie !
Układ ten przecież zwykle jest krwawy...
Czyżby to takie porozumienie ?
Różnie się mogą skończyć te sprawy,
lecz jeśli grupy mieć pod kontrolą,
wskazać im cele, różne działania ?...
"Wezwij, Rysico, braci swych wolą !
Tygrysy, wilki też do świtania
przybyć powinny ! Karakal wzywa !"

"Karakal wzywa !" - echem się niosło.
I w myślomowie : "... każdy przybywa !"
"Ma wieść rozważną...!" - "Ma wieść doniosłą !"
Nawet nie przeszło jeszcze pół nocy,
gdy pod kurhanem się zaroiło.
Umowny rozejm, trzymany w mocy,
respektowano pod tą mogiłą.
"Słuchajcie bracia, słuchajcie siostry !
Wróg już się zbliża do stepu niszy,
co ogniem, włócznią i mieczem ostrym
własnymi prawami was poniży.
Ich około dziesięciu tysięcy
pójdzie wzdłuż Nistru paląc, mordując.
Tu armia Yandy - cztery, mniej więcej -
bardziej się przyda nad morzem wojując.
Żubry niech zbiorą się pod Mohylem,
pod Suceavą łosie, jelenie...
A pozostałe na wroga tyle
uprzykrzą wejście na nasze ziemie !"

Trwały narady już szczegółowe,
Karakal część sił zabrał ze sobą -
- szedł do Ohelii po wojska nowe,
ale już ludzkie. Gwarancje głową
dał swym zwierzętom nietykalności !
Sam zaś po drodze zwoływał wszystkich
chętnych, by bronić swojej wolności.
Niektórych wysłał na koniach szybkich
aż do Mohyla i Suceavy,
by, na czas wojny, w siedzibach wszystkich
karmili zwierza, gdy się pojawi.

Jak piorun strzeliła wieść po kraju,
że landyjczycy weszli w granice,
że opór zwierząt napotykają,
chociaż rozbili vinlandzkie stanice.
Książę Alardi sam ich prowadził,
prąc do stolicy, zamki mijając,
licząc, że Yandę może ktoś zdradzi,
na zmianie władcy tu korzystając.

Karakal w Ohelii dostał wsparcie
samej księżniczki dwustu żołnierzy.
I Iberowie stali na warcie,
przybył też Adrian i stu rycerzy.
Tak, że już było ze sześćset koni !
Wtem podszedł Adrian. Podchodzi wielu...
Uśmiech szelmowski - coś trzyma w dłoni...
- List od księżniczki weź, przyjacielu ! -
Karakal się zmieszał i zaczerwienił,
chociaż takiego nie miał zamiaru.
Nigdy uczucia swego nie zmienił !...
Ale od Yandy ! Potrzeba czaru !
Ręce mu drżały (z poczucia winy ?),
zwój pergaminu czytał od nowa.
Miał przed oczami usta dziewczyny,
które szeptały te same słowa:

- "Och, Karakalu, mój ukochany !
Od tego czasu - zdarzeń Ci znanych -
- tęsknię za Tobą, za Twoim głosem
i tylko bogów codziennie proszę,
by zachowali Ciebie przy życiu !
Miłość ma mieszka tutaj w ukryciu.
Czy Cię zobaczę ? Będzie mi dane
przytulić, objąć ciało kochane ?
Prześlij coś myślą ! Co ? Obojętnie !
Serce uchwyci to bardzo chętnie
i gdy przytuli w wielkiej radości !...
...To znowu wyzna słowa miłości.(..)" -

* * *

Książę Alardi jest dzisiaj chmurny!
"Już od tygodnia braki w dostawach
a lud tutejszy biedny lub durny !
Albo ucieka albo nastawa
na tych, co z tyłu, na tych co z boku...
Mówią, że zwierza padli ofiarą !
Bzdura ! Armia ogromna - żadnych widoków,
aby ją podejść tak sztuczką starą !"
Ale niepokój wkrada się w duszę -
widać ubytki w każdym oddziale...
"Nim do boju ostatniego ruszę,
to dostać muszę uzupełnień parę !"
Znów wysłał gońców ostatnio paru
ale wróciły tylko same konie.
Trąby często nocą grały larum -
- bez sukcesu za wrogiem pogonie !

"Karakal" - to imię często słyszał
od swych żołnierzy, od branych jeńców.
Już nienawiścią do niego dyszał !
Niewidzialni, podobni do żeńców
co wpadali, ścinali i... nikli
po lasach, bagnach, z boków lub z przodu.
Ci co za obóz wyszli - zamilkli
na zawsze, jak zaklęci przez bogów.

.........................................

" Yando, kochana ! - Jeśli tak mogę...
Dawno wybrałem tą jedna drogę,
drogę jedyną, drogę do Ciebie,
choć tron wysoko, prawie już w niebie !
Lecz kiedy zasnę, mam sny o Tobie.
Kiedy gnam stepem, to marzę sobie,
że jedziesz obok, w zasięgu ręki...
To nie ukoi rozstania męki,
to nie ukoi mojej tęsknoty...
I... słów mi brak, by mówić o tym...(..)"

..........................................

Monstrum nie czuło się tutaj dobrze.
Między nim a celem ludzkie mrowie
dzieliło życie i śmierć tak szczodrze,
jak czynić zwykli tylko bogowie.
Ale stworzenia czar i zadania
wiodły uparcie właściwą drogą.
Przeszkody miażdżył bez racji dania...
A czy są tacy, co zniszczyć go mogą ?

........................................

- Książę Alardi na północ zmierza,
w dwa dni, nie więcej, Ohelię minie.
Już jego ludzie boją się zwierza -
- coraz mu więcej żołnierzy ginie ! -
- mówił Karakal podczas odprawy,
w której też udział zwierzęta brały.
Miasto otwarło wojskom swe bramy.
Armie ku morzu się posuwały.
Książę Virenal nimi dowodził
a miał przy boku swym Amazonki !
Często odziały wroga tym zwodził,
by potem na nie robić nagonki.
Piękna Serene przy księciu była,
co dowodziła wojowniczkami.
Lecz chyba teraz czym innym żyła,
bo w Karakala strzelała oczkami.

- Ja tu zostaję ! - rzuciła Księciu.
Zdumiony szybko zaprotestował.
- Siostry me walczą w tym przedsięwzięciu !
Inne zadania mnie los zgotował,
bo takie były wyroczni wróżby,
tuż przed kampanią, w której idziemy:
"Gdy spotkasz olbrzyma, to spraw, aby
nie zasnął wtedy, kiedy my zaśniemy !" -
Zdumiała wróżba - nikt jej nie pojął,
lecz przed wyrocznią schylono głowy.

- Pragnę, by każdy miejsce swe zajął
i był do bitwy jutro gotowy.
Książę ! Niech twoja armia nie zwleka !
Niech nie roztrwoni tutaj swej siły !
Wspomóż Południe, bo czas ucieka ! -
- Życzę, by moce z wami tu były ! -
- odrzekłszy Książę, przekroczył progi.
Karakal zwrócił się do Serene:
- O jakim śnie mówiłaś błogim ?...
Ja przeznaczenia swego nie zmienię.
O jakim miejscu w tym wojsku myślisz ? -
- Słowa wyroczni tylko wspomnieniem !
Czas to pokaże. Może mnie wyślesz,
jak adiutanta - tam gdzie potrzeba... -
- Razem z Adrianem bądź przy mym boku ! -
zadecydował patrząc na nieba,
które spływały w deszczu potoku.

.....................................

"Mój Karakalu, wierzę, że dotrze
list mój przed bitwą i doda siły.
Nie ma nikogo, by łzy moje otrzeć,
uciszyć myśli - by nie wątpiły.
Serce me chciało na skrzydłach ptaków
wzlecieć do Ciebie i być przy Tobie !
Mogłabym walczyć pośród twych znaków,
lub w jakimś innym przydać sposobie...
Toran mnie trzyma ! Pójść nie pozwala !
Mam prawo walczyć razem z mym ludem !...
Czy jeszcze jest gdzieś jakaś ofiara,
która pozwoli zdziałać coś cudem ?
Wiedz, mój kochany, że jestem twoja !
Czekać Cię będę zawsze i wszędzie.
Niech moja miłość chroni jak zbroja
a Twoja - zawsze mym wsparciem będzie...(..)"


* * *

Brak komentarzy: